Zasiadkę na Łowiku w Bobolicach planowaliśmy od tygodnia. W czwartek o 9 przyjechał do mnie Dawid z towarem do sklepu. Jego samochód musiał pomieścić prawie pół tony kulek i pelletów Carp Devil Baitsa. Przywiózł nowe pop-upy 26 mm, których jeszcze nie miałem na stronie sklepu www.sklep-karpiowy.pl .

Zabraliśmy ze sobą zapachy Żurawinę i Ser. Zdążyliśmy wypakować auto i już przyjechał Kuba. Zapakowałem cały swój sprzęt do pustego samochodu Dawida i wyjechaliśmy. Nad wodę dotarliśmy o 11. Oprowadziłem chłopaków po łowisku. Pokazałem potężne jesiotry, które pływają w basenach, pstrągi oraz staw w którym pływają kilku kilogramowe przepiękne karpie koi. Teraz czekała nas ciężka praca. Musieliśmy cały nasz majdan zanieść na stanowisko. Ja wybrałem to samo miejsce na którym łowiłem 3 tygodnie temu. Kuba łowił obok mnie po lewej stronie, a Dawid mógł tylko zostać do wieczora. Umówiliśmy się, że wszystkie brania będzie zacinał Dawid, gdyż tylko kilka godzin spędzi na łowisku. O 13 byliśmy gotowi. Namioty, tripody, wędki rozłożone i można wywozić łódeczką zdalnie sterowaną zestawy. Tak jak ostatnio postanowiłem nęci tylko punktowo. Na zasiadkę przygotowałem 10 kg kulek swojej roboty. Połowa była zrobiona z mixu CDB 007 + Robin Red z Aminoliquidem Żurawina, a pozostała część z Method mixu CDB o zapachu Leśnej Truskawki. Miałem w rezerwie kilka kilogramów kulek Tropic. Do tego miałem pellet CDB z serii Gold Line Devil Spice 26 mm zalany dipem Tropic oraz pellet 18 mm Tropic. Jako zestawów końcowych używałem haczyków Centurion nr 4 Carp'r'us z robaczkami na miękkiej plecionce tej samej firmy oraz gotowych sztywnych przyponów z hakiem The Cranked Hook nr 6. Miałem również pozakładane Leadcory Carp'r'usa z bezpiecznymi klipsami i ciężarkiem Korda 120 g. O 15 przyjechali koledzy z Człuchowa Darek i Tomek a wieczorem dołączył do nich Karol. Rozstawili się 40 metrów od nas z lewej strony. Do wieczora nic specjalnego się nie działo, a Dawid mógł poholować jedynie małe karpiki. Pożegnaliśmy się z nim o 18 gdyż musiał wracać do domu. Wieczorem złowiłem pierwszego większego karpika około 10 kg. Wieczór spędziliśmy na rozmowach. Ryby dały nam w nocy pospać i nic się nie działo. Po porannej kawie i śniadaniu wywiozłem zestawy. O 9 mam branie. Zacinam i czuję sporą rybę. Walka trwa już 15 minut a ja jeszcze nie widziałem swojego przeciwnika. Cały czas karp chodzi przy dnie i robi kilku metrowe odjazdy. Nareszcie wyszedł do powierzchni i widzimy pięknego grubego karpia. Kuba sprawnie go podbiera a waga pokazała 13 kg. Jestem zadowolony bo to moja największa tegoroczna ryba. Chyba pech przełamany. Rybka połakomiła się na bałwanka z kulek Tropic. Po sesji fotograficznej wywożę zestaw. Dosłownie po pół godzinie mam kolejne branie. Ryba po zacięciu nie daje się zatrzymać i odjeżdża około 50 metrów. Wiem, że to będzie znów duży karp. Spokojnie i powoli ją holuję. W pewnym momencie odbija w prawo w stronę zaczepów. Szybko dokręcam hamulec i ostro pompuję, żeby nie dopuścić jej do zatopionych krzaków. Wiem że jak już tam wejdzie, to będzie po rybie. Udaje się ryba wychodzi na czystą wodę i powoli słabnie. Widzę pięknego smukłego karpia. Tym razem Tomek podbiera rybę. Woła o pomoc bo ma problemy z wyniesieniem ryby na matę. Waga pokazała 18 kg. Po odliczeniu maty jest 16,5 kg. Wyrównałem swój dotychczasowy rekord. Jestem bardzo zadowolony. Dwie duże ryby w przeciągu godziny. W tym czasie koledzy z Człuchowa również spinają dużą rybę, a po chwili kolejną. O 12 mam kolejne ostre branie tym razem na bałwanka z kulek Żurawinowych pop-up 26 mm i tonąca 30 mm. Zacinam i czuję kolejnego dużego karpia. Po 20 minutach 12 kg karp leży na macie. Jestem szczęśliwy z tak udanego dnia. O 15 znów mam branie. Czuję znów godnego przeciwnika. Karp tym razem od razu płynie w stronę zaczepów. Staram się go odciągnąć od krzaków. Dokręcam do końca hamulec i pompuję z całej siły, ale nie udaje mi się wyprowadzić karpia na czystą wodę i ryba wchodzi w zaczepy i zrywa przypon. Trzeba liczyć się z takimi sytuacjami jak łowi się w pobliżu zaczepów. Wieczorem zaczynają brać nam „bączki”, a to oznacza, że dużego karpia nie ma w pobliżu. Wieczorne rozmowy trwają prawie do białego rana. Pada przelotny deszcz, ale nam to nie przeszkadza. Dobre humory dopisują. Karpie chyba poszły spać gdyż nic się nie dzieje i my się kładziemy. Rano Darek, Tomek i Karol mają branie za braniem. Dosłownie cały czas ktoś holuje rybę. Niestety karpie nie przekraczają 3 kg, ale zabawę mają super. Kuba też zalicza kilka rybek. U mnie przez dzień udaje się złowić dwa karpie około 10 kgi kilka maluchów. Jedna duża ryba wchodzi mi w zaczepy. Cały czas czuję ją na wędce. Kładę kij na tripoda. Po chwili wysnuwa się żyłka z kołowrotka. Liczę, że może ryba sama wyjdzie z zaczepu. Niestety znów dociągam go do tego samego miejsca i koniec – jest zaczep. Jeszcze jedna próba. Tym razem pozwalam karpiowy odpłynąć z 50 metrów. Znów jednak dociągam go do zaczepu i dalej nie mogę. Szarpie trochę mocniej i pęka przetarta już żyłka. Szkoda bo miałem bardzo ładną rybę.  Koledzy muszą w sobotę wracać i zostajemy sami z Kubą. Wieczorem potężny odjazd na jego zestawie. Po krótkim holu karp się spina. Wielka szkoda, bo Kuba nie złowił na tej zasiadce jeszcze ryby ponad 10 kg. Po kilku minutach kolejny karp się spina. Coś musi być nie tak z zestawem. Wiążę zestaw na nowo, a Kuba zakłada na włos bałwanka Ser + Tropic. Zaczyna zapadać zmrok i potężny odjazd na tym zestawie. Widzę po mocno wygiętej wędce, że to będzie ładna ryba. Karp jest bardzo silny, robi ostre odjazdy. Kuba bardzo spokojnie go holuje, bo boi się, że straci kolejną rybę. Walka trwa prawie pół godziny, a karp jeszcze się nie pokazał. Cały czas trzyma się dna, ale powoli słabnie. Nareszcie udaj mi się go podebrać. Waga wskazuje 12 kg. Gratuluje koledze pięknej pierwszej ryby z Łowiska w Bobolicach. Kuba stwierdził, że była to jego najsilniejsza ryba którą złowił. Ryby w Bobolicach są bardzo silne i dostarczają wielu emocji w czasie holu. Po chwili ja mam odjazd i łowię karpia 11 kg. Nocna walka  przysparza wielu emocji. Kilka fotek i karp jest już w wodzie. Około 22 mam piękny odjazd. Dobiegam do wędek lekko podnoszę kij i zaczynam hol. Czuję, że może być bardzo ładny karp. Ryba wpływa w inne zestawy. Przekładam kilka razy wędki ale udaje się. Ryba idzie na czystą wodę bez zaczepów a więc hol może być spokojny. Po 20 minutach rybę wyciągamy na matę. Waga wskazała 13,2 kg. Jest to drugi co do wielkości karp wyprawy. W nocy mam jeszcze 4 karpi w przedziale 6-8 kg. Nad ranem mam 3 brania „bączków” około 1 kg. Jestem zmęczony a więc zwijam wędki i idę spać. Rano się pakujemy i żegnamy się z wodą, która obdarzyła nas tyloma pięknymi rybkami. Okazało się, że kolejny raz kulki i pellet o smaku Tropic okazał się bardzo dobry, chociaż mieliśmy również kilka brań na Żurawinę i Ser. Złowiliśmy razem 10 ryb ponad 10 kg, a kilka dużych się spięło. Chciałem podziękować Kubie, Tomkowi, Darkowi i Karolowi za wspólną zasiadkę oraz wspaniałą atmosferę i rozmowy do białego rana. Dawno nad wodą nie było tak wesoło (dla wtajemniczonych GKK), a za razem tak rybnie. Ja już planuję kolejną zasiadkę za 3 tygodnie. Mam nadzieję, że znów Łowisko w Bobolicach obdarzy mnie wieloma pięknymi rybami.

Pozdrawiam
Przemek Bździuch
www.sklep-karpiowy.pl