Nadszedł 11 maja, długo wyczekiwana data. Wyjazd na zawody na Jarki w końcu wszedł w fazę realizacji. :D Poprzedziły je długie rozmowy telefoniczne, przygotowania, planowanie taktyki…..staraliśmy się niczego nie pominąć. ;)
Pakujemy się Ruudym (nasz Team Runner) do auta wyładowanego po dach…ruszamy!!! :D

Droga z Warszawy do Sławoborza –Zachodnio Pomorskie (miejsce gdzie mieszka Przemek Bździuch) zajmuje nam nieco ponad 6,5 godziny. U Przemka serdeczne powitanie, kawka i poczęstunek od jego żonki Eli którą serdecznie pozdrawiamy. W końcu mieliśmy również okazję zobaczyć Przemka sklep i pomacać masę towaru jaki ma na stanie. Nie ukrywam że nie chciałem wychodzić bo taki podjarany byłem widokiem… :D
W końcu ruszamy na Jarki na dwa samochody. Droga przebiega szybko i bezproblemowo (ok. 80km).
Na miejscu meldujemy się około godziny 15tej dzień przed zawodami. Szybkie powitanie z gospodarzem i kilkoma znajomymi, którzy już tam byli. :)
Wynajmujemy sobie domek i idziemy na integrację przygotowaną przez organizatora.
Działo się dużo…..a nawet bardzo dużo. :mrgreen: Ruudy do domku wrócił ok. 3-4 nad ranem w bardzo radosnym nastroju. :P Co się działo w międzyczasie to niech każdy sobie wyobrazi…. :P
Następnego dnia od samego rana zaczęły zjeżdżać się wszystkie pozostałe ekipy. O 10.00 w końcu losowanie stanowisk. Przemek losuje dla nas stanowisko numer 10. Była to miejscówka na lewym brzegu zaraz przy tarlisku, więc jesteśmy dobrej myśli.
Po losowaniu jedziemy na stanowisko i zaczynamy się rozpakowywać. Każdy ma masę roboty. Ruudy szykuje zanęte a ja z Przemkiem szykujemy sprzęt. ;)





Liczył się każdy detal…



Po rozłożeniu sprzętu, spoda i zmontowaniu zestawów, zaczynamy nęcić przygotowaną wcześniej zanętą. Jako że nie mogliśmy używać ziaren, zanęt sypkich itp decydujemy się nęcić kulami zanętowymi wielkości małych pomarańczy składającymi się z rozpuszczonego pelletu (zalanego wrzątkiem) wymieszanego z kulkami całymi, pokruszonymi oraz pelletem 24mm i 10mm. Kule takie wrzucaliśmy do wody za pomocą peta. Używaliśmy Pellet Pelzera Matrix, CDB Kałamarnica, kulki Berkleya oraz Mainline i Imperial Baits. Zalewaliśmy wszystko zalewami SBS-a w różnych smakach. Robiliśmy kule zanętowe w wielu smakach, tak aby zawsze móc podpasować rybkom w ich bardzo wybredny gust. Odległość na jakiej łowiliśmy to ok. 80-90m gdyż dalej nie dało się dorzucić naszymi kulami zanętowymi. Wiadomo że na Jarkach jest jedna zasada, im dalej rzucisz zestaw tym lepiej (na środku zbiornika jest rów w którym ryba się grupuje).

Ok. 12.15 pierwsze zestawy poleciały do wody, zaczęliśmy łowić….. :D



Pomimo masy pracy i dużego zmęczenia dniem poprzednim humory nam dopisywały. :P



Pierwsze godziny zawodów zapowiadały się naprawdę pięknie, Przemek do godziny 16tej miał 3 brania, jednak pierwsze dwie ryby spięły się z niewiadomych powodów po 1 minutowym delikatnym holu….ale pech!! :( Trzecie branie okazuje się skuteczne i ku naszemu miłemu zaskoczeniu, na macie melduje się nam Amur 6,5 kg. Amurek połakomił się na kuleczkę Berkleya o smaku Fresh Fruit. :D





Szybko donęcamy łowisko kolejną porcją kul zanętowych i walczymy dalej. Co ok. 2 godziny przerzucamy regularnie zestawy szukając smaku kulek które najlepiej by pasowały naszym miśkom. Mieliśmy ze sobą ok. 50 różnych smaków, różnych producentów więc było co testować. ;)

Po tych 3 braniach u Przemka, nieoczekiwanie następuje dłuuuga cisza która trwa aż do popołudnia następnego dnia. Regularnie nęcimy, zmieniamy kulki, zestawy, ale nic to nie daje. Daje nam to okazje to odpoczynku, relaksu i pełnej integracji … :mrgreen:







Mieliśmy również pierwszych gości na stanowisku… :D



Od lewej: Ruudy, Przemek oraz nasz wspólny znajomy Bartosz Zapiec, który miał swoje stanowisko blisko naszego. :D

Mijały godziny a my nadal o jednej rybie… Ja już ponad dobę byłem bez nawet jednego brania. :cry:
Słyszelismy że sporo ekip głównie na przeciwległym brzegu ładnie już połowiło….echh cholera co się dzieje??? :?

W końcu około godziny 13tej na moim kiju jeeeeedzieeee!!! :D
5-10 minut spokojnego holu i na macie melduje się moja pierwsza ryba na tych zawodach Karp 10,60kg :mrgreen: nareszcie!!! :D





Okazało się później że to była nasza największa rybka na tych zawodach. ;)
Po tym braniu mijały kolejne godziny i nic się nie działo…… :/

W piątek po południu miałem u siebie kolejne branie, ale po zacięciu nie poczułem nawet ryby na kiju…szkoda gdyż przez cały piątek mielismy tylko to jedno branie… :(
Pogoda nas nie rozpieszczała, często wieczorami padał deszcz co owocowało takimi widokami… ;)



Zbliżał się sobotni wieczór i nastąpił moment którego bardzo nie chciałem….musieliśmy się z Ruudym zwinąć. :cry: W niedzielę rano miałem komunię mojej Chrześnicy i niestety musieliśmy przedwcześnie zakończyć zawody. Siła wyższa……nie była to oczywiście żadna niespodzianka. Zarówno Ruudy jak i Przemek wiedzieli o tym długo przed zawodami, jednak zawody zaklepane mieliśmy już w listopadzie, a termin komunii wiadomy był dopiero pod koniec lutego.
Ok. godziny 21ej, w momencie gdy już byłem zwinięty i spakowany do drogi, u Przemka na kiju jeeeeedzieeee!! :D
Ale super pomyślałem, tuż przed naszym odjazdem piękne branie u Przemka i na do widzenia mam okazję podebrać mu pięknego Karpia o wadzę 9,80kg. :D





Podczas drogi powrotnej do Warszawy dostaję telefon od Przemka, mamy kolejną rybę!!!
Karp 10kg :D





Na 1,5 godziny przed końcem zawodów Przemek doławia jeszcze jednego karpia z wagą ok.9kg.
Brawo PRZEMKU!!! Walczyłeś do samego końca!!! :D



Nadszedł koniec zawodów i ich podsumowanie.


Rozdanie nagród 3 najlepszym drużynom








Nasza drużyna zajęła ostatecznie 15 miejsce na 25 druzyn z 5 rybami i łączną wagą ok. 56kg.
Udało się nawet wygrać nagrody. Jako że mnie i Ruudego nie było już na zawodach, drużynę naszą reprezentował tylko Przemek. :D



Była też nagroda za największa rybę zawodów. Ku zaskoczeniu wszystkich, złowiony został Maks czyli największy karp pływający na Jarosławkach. Podczas oficjalnego ważenia waga pokazała 31,2 kg i jednocześnie był to największy karp złowiony kiedykolwiek na zawodach karpiowych na świecie!!!
Aktualnie nie posiadam jeszcze fotek tego karpia z zawodów, ale jak tylko je otrzymam to wrzucę.

Szczęśliwy łowca tego karpia. :)



Pomimo tego, iż nie udało nam się zająć wyższej lokaty, uważamy wspólnie spędzony czas za wspaniałą okazję do bliższego poznania się. Kolejna lekcja pokory od naszych cwanych miśków oraz kolejna nauka na przyszłość. :D
Chciałbym jednocześnie serdecznie podziękować Przemkowi za wspaniałą atmosferę, olbrzymi wkład pracy a także za możliwość nauki od bardzo doświadczonego karpiarza i świetnego kolegi . :D
Bardzo mocno dziękuję również Ruudemu za wspaniałą atmosferę jaką nam regularnie zapewniał, a także za pomoc, na którą mogliśmy liczyć w każdej chwili. Dziękuję również za super towarzystwo w czasie długiej i wyczerpującej podróży w drodze na Jarosławki i z powrotem. :D

Następne zawody na które się wybieram to zbiornik Bobolice 22-25 czerwca organizowane przez www.sklep-karpiowy.pl
Startuję w parze z Cypiskiem i mamy szczere nadzieje na dobry wynik. ;)